Przejdź do głównej zawartości

Z młodymi mamy kłopot...

Problem bezrobocia młodych ludzi przedstawia się głównie w kontekście gospodarki i edukacji. Niewątpliwie, kiedy porównamy jego strukturę w Polsce z innymi krajami, to dostrzeżemy, że u nas jest ono szczególnie wysokie wśród absolwentów szkół i uczelni. Czy przyczyna tego jest związana wyłącznie z ekonomią i systemem kształcenia?
Michał Majdziński jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Zielonogórskiego
oraz członkiem rady społecznej Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie. Należy do
Platformy Obywatelskiej i mieszka w Gorzowie Wlkp.
Kiedy jednak przyjrzeć się problemowi bezrobotnego młodego pokolenia w szerszym kontekście, to wyłoni się obraz zgoła inny. Oto kilka przykładów z innych sfer niż gospodarka. Kiedy oglądamy transmisje telewizyjne z meczy różnych zespołów sportowych, to w drużynach angielskich, holenderskich zobaczymy czasami 17 - 18-letnich reprezentantów kraju. Próżno tak młodych zawodników szukać w naszych reprezentacjach narodowych lub w rozgrywkach ligowych. Jeżeli jakimś cudem młody zawodnik trafi do pierwszego składu, to raczej jest to wyjątek niż reguła. Gdyby w taki sposób mierzyć bezrobocie wśród młodych sportowców, to okaże się, że jest ono w takich samych proporcjach problemem jak w naszej gospodarce. Niektóre federacje sportowe wręcz narzucają obowiązek wstawienia do składu „młodzieżowców”. Najczęściej kończy się to jednak wypełnieniem przepisu rozgrywek i nic ponad to. Czy to zjawisko jest związane z ekonomią lub edukacją? Przecież młody zawodnik jest „tańszy”!
Przykład z innej sfery: Na uczelniach prawie nie zatrudnia się asystentów, a status samodzielnego pracownika naukowego i jako taką stabilizację zawodową niezależnego pracownika nauki osiąga się w niektórych specjalnościach przed sześćdziesiątką. Mimo słownych deklaracji rzadko włącza się studentów w projekty badawcze. Chętniej mały fundusz dzieli się w uczelniach na mikroskopijne stypendia niż daje możliwość młodym konkurowania o pracę i zarabianie przy projekcie badawczym prowadzonym na uczelni. Zajęcia dydaktyczne, które kiedyś prowadzili asystenci stażyści, dzisiaj bardzo często prowadzą profesorowie. Czy to zjawisko jest związane z ekonomią lub edukacją? Przecież asystent jest „tańszy”!
Wydaje się, że oczekiwanie społeczne jest inne w stosunku do uczelni, że będzie ona miejscem promocji, kreacji młodych ludzi. Niestety, skostniała hierarchia nie pozwala na zbyt wiele. Tylko pozornie studenci biorą udział w podejmowaniu decyzji. Mogą na przykład proponować imię patrona uczelni, ale nawet gdyby za jakimś opowiedziało się stu studentów, to zdecyduje głos jednego profesora. Z góry senat lub rada wydziału zakłada, że młodzi w takich sprawach mogą zachować się nieracjonalnie i fundują im imię patrona, fontannę albo klinkierowy klomb zamiast parkingu lub przyzwoitej stołówki. Godzina pracy samorządu studenckiego jest „tańsza” niż senatu lub rady wydziału!
Przedsiębiorcy na prawo i lewo obwiniają szkołę, że źle przygotowuje do pracy a uczelnie, że kształcą na niepotrzebnych kierunkach studiów. Mało jest jednak takich, którzy zatrudnią młodych prawników, ekonomistów, logistyków, socjologów i innych specjalistów mogących poprawić efektywność przedsiębiorstwa. Wskazują na budżet jako ten, który ma rozwiązać problemy młodych, a sami chętniej sponsorują zawodową drużynę sportową niż zdolnych studentów. Czy ktoś słyszał o balu charytatywnym na rzecz rozwoju uczelni lub jakiegoś przedsięwzięcia naukowego?
Często powtarza się, że młodzi ludzie nie mają obecnie autorytetów. To nie jest prawdziwa teza. Mają, lecz bardzo nasila się kampania niszczenia im tych autorytetów. Pierwszym przykładem jest psucie wizerunku nauczyciela, który jest najczęściej ważną osobą kształtującą młodego człowieka.  Jeśli uczeń usłyszy publiczną wypowiedź posłanki, że nauczyciele „żerują na budżecie”, to nie zwiększy to jego szacunku do swojego wychowawcy. Uczeń nie umie ocenić tego, że to nie nauczyciele wymyślili niż demograficzny, nie nauczyciele gwałtownie zaburzyli system swoich karier zawodowych przez zniesienie wcześniejszych emerytur. Na marginesie tego warto zauważyć, że przy tej zmianie powstała kolejna bariera zatrudnienia dla młodych nauczycieli. Tylko ich jako grupę zawodową nowe przepisy emerytalne zaczęły obowiązywać natychmiast w odróżnieniu na przykład od policjantów i żołnierzy, których nowe przepisy będą dotyczyć rozpoczynających służbę. W ten sposób szybko wzrosła liczba starszych nauczycieli a młodych prawie już się nie zatrudnia.
Można jeszcze dalej przytaczać przykłady problemów angażowania do pracy, do życia społecznego ludzi młodych. Jeśli szukać ogólniejszego wniosku, to trzeba stwierdzić, że jako społeczeństwo musimy zmienić nasze nastawienie mentalne do zmiany pokoleniowej. W pewien sposób miarą nowoczesności państwa jest miejsce i rola ludzi młodych w tym społeczeństwie. Powinniśmy próbować w wielu dziedzinach wyzbyć się juwenofobii, czyli traktowania młodego pokolenia jako zagrożenia. Nie zmienią tego nastawienia nacechowanego niechęcią do młodych akty prawne ani regulacje ekonomiczne. Zmiana powinna polegać na przyjęciu założenia, że nowoczesność niosą ze sobą przede wszystkim ludzie młodzi.

MICHAŁ BAJDZIŃSKI

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...