Zbyt dużo spraw w gorzowskich sądach miało epilog bliski absurdu oraz surrealizmu, aby nie budziło to zastanowienia. Są
wśród sędziów ludzie mądrzy, doświadczeni i sprawiedliwi, ale także osoby pozbawione refleksji
oraz talentu prawniczego. Trudno sobie wyobrazić, aby sprawę prezydenta Gorzowa ponownie
prowadzili gorzowscy sędziowie…
Przecież oni wszyscy się znają, rozmawiają ze sobą,
spotykają się na okolicznościowych imprezach i w miarę możliwości są solidarni - mimo najlepszych chęci bycia ponad wszystkim.
Mówienie o „ślepej Temidzie” w
odniesieniu do najważniejszej osoby w mieście, jest jak gadanie o sukcesach Lanca Amstronga bez dopingu. Niemożliwe
i nigdy się zdarzyć nie mogło. Gorzowski sędzia Sądu Okręgowego Dariusz Hendler kreował się w mediach na „gościa” sprawnego, uniemożliwiającego
zadawanie zbędnych pytań oraz takiego, co upomni nawet podsypiającego
pełnomocnika. To podobało się wszystkim: zafascynowani nim byli – to nikogo nie powinno dziwić – politycy Platformy
Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości, związkowcy z "Solidarności" oraz dziennikarze. Mimo to wnioski są
oczywiste - nie było tak jak powinno być. „Akt oskarżenia został przygotowany bardzo
starannie, prokuratura solidnie, rzetelnie i szczegółowo zaprezentowała
sformułowała i uzasadniła zarzuty. Były w nim ustalenia faktyczne i dowody, a
także ocena tych dowodów, co nie zdarza się często w aktach oskarżenia” – mówił w
lipcu 2011 roku gorzowski sędzia Dariusz
Hendler. Niestety, diametralnie różnie tą sprawę ocenił mądrzejszy i
bardziej doświadczony od niego sędzia Sądu Apelacyjnego Janusz Jaromin. „Sąd pierwszej
instancji lakonicznie i powierzchownie odniósł się do pojęcia szkody
wyrządzonej miastu przez oskarżonych. Pominął szereg okoliczności, do których
powinien się ustosunkować. Sąd nie dokonał analizy dokumentów, część zeznań
potraktował pobieżnie. Tam, gdzie sąd ma wątpliwości, których nie da się usunąć
na tym etapie postępowania, nie może ich zaliczać na niekorzyść oskarżonych” -stwierdził
sędzia, który tym samym obalił tezy polityków udających iż wiedzą coś więcej,
choć lecieli na plotach „znanego adwokata”.
Dziś jedno jest pewne, to nie jest walka o niewinność prezydenta Jędrzejczaka -
bo ona jest oczywista i szybko stanie się faktem – ale ratowanie wiarygodności
wymiaru sprawiedliwości, który powinien być kręgosłupem państwa. Ilu biednych, niewinnych i pozbawionych obrony prawnej
zostało skazanych, bo ten lub inny gorzowski sędzia miał taki kaprys ? Bardzo
wielu...