Polityka bywa przewrotna, ale kto wejdzie w nią na poważnie raz – raczej już
od niej nie ucieknie. Ciągnie wilka do lasu, a że były senator to wyjątkowe „zwierzę polityczne” – wróci szybko i
biada tym, którzy szczekali na niego w czasie, gdy przebywał na banicji…
Kiedy brakuje przywódców, bo ci
znajdują się głównie przy wódce, każda rozpoznawalna postać jest w lubuskiej i
gorzowskiej polityce na wagę złota. Nie wszyscy tak myślą, bo w partiach
politycznych nie ma przyjaciół, a jedynie towarzysze, choć wrogów jest
zdecydowanie więcej. „Czy były już telefony
od partyjnych kolegów <Henryk wracaj ratować partię>?” – indagował ekssenatora
Platformy Obywatelskiej w programie „Karty na stół” red. Mateusz Karkoszka. „Nie
nie było, bo nie jestem taką osobą, która mogłaby ratować Platformę
Obywatelską, ani też nie ma takiej potrzeby. Telefony grzeją się w momencie
pełnienia funkcji i decydowania o ważnych sprawach oraz losach innych ludzi. Jeśli
tych funkcji nie ma, to z takimi telefonami w Gorzowie jest trudno” – uważa
b. szef Sejmiku Województwa Lubuskiego i senator RP Henryk Maciej Woźniak. Przy wszystkich zarzutach względem tego polityka –
które nota bene mają charakter wyłącznie osobowościowy, a nie merytoryczny –
trudno odmówić racji tym, którzy twierdzą iż po Jabłońskim jest on w Gorzowie
najbardziej rozpoznawalnym politykiem Platformy Obywatelskiej. Dziś określa się
mianem „szeregowego członka”, choć
trudno wykluczyć iż prędzej czy później, nie patrząc na cechy charakteru,
partia Donalda Tuska będzie musiała
po takich tuzów jak H.M. Woźniak sięgnąć. Dziś recenzuje on partię i trudno nie
wyczuć w tym uzasadnionej nutki goryczy, choć pretekstem jest wyborcza porażka
PO w Żaganiu. „Nie patrzy się na
kandydatów przez pryzmat wyborców, a przecież to opinia publiczna dokonuje
wyboru, a nie partyjni koledzy. Oni mogą jedynie nominować, ale jeśli chcą
podejmować taką decyzję w interesie całego środowiska politycznego i
społeczności lokalnej, to muszą liczyć się z opinią publiczną. Jeśli będzie taka
potrzeba, to się zaangażuję bardziej” – stwierdził polityk, który swego
czasu wymieniany był m.in. przez marszałka Marcina
Jabłońskiego jako murowany kandydat do fotela Prezydenta Miasta. Mimo „odstrzelenia
go” na polityczny margines, ma odwagę mówić wprost na temat żagańskiej kompromitacji
przewodniczącej Bożenny Bukiewicz. „Szeregowy członek Platformy Obywatelskiej w
Gorzowie nie ma wiedzy w jaki sposób dokonywano wyboru nominatów w Żaganiu. Uważam
jednak, że jeśli ktokolwiek w Platformie Obywatelskiej będzie chciał przejść do
porządku dziennego nad wynikiem wyborczym, to zemści się to srogo i bardzo
szybko(…). To jest moment wymagający wzięcia odpowiedzialności przez tych,
którzy o tym decydowali, bo to się nie stało samo” – powiedział Woźniak.
Wojewoda Jerzy Ostrouch wrócił po 14
latach, ale „szeregowiec” Woźniak może ten dystans pokonać znacznie szybciej i
ku zdziwieniu swoich oponentów…