Nie ubiera się za partyjne, a wygląda świetnie – można marszałek
województwa zarzucić wiele, ale nie to, że nie zna się na modzie i nie potrafi
tymi argumentami politycznie uwodzić. Nie jest „malowaną lalką” jak szefowa PO, ale widać u niej pewną naturalność
i wdzięk…
Jest elegancka i bez "wspomagania" jak jej protektorka... |
Czyli można - za swoje i bez
drogich rachunków z partyjnej kasy. Marszałek Elżbieta Polak ma wiele wad, ale bez wątpienia jest wzorem kobiecej
elegancji. Podczas wizyt w Gorzowie mogłaby konkurować tylko z redaktor Hanną Kaup – pod względem szyku w światku
osób „widzianych” i „pokazujących się” bezkonkurencyjną.
Marszałek Polak, to jednak inna klasa, a w samym „marszałkowie” mówi się już o jej „klonach. Większość zatrudnionych w jej gabinecie kobiet, stylizuje
się niemal na jej podobieństwo. „To że
chodzą <do Marcina> na fryzurki, to nic, ale przecież Siarkiewicz, to
nawet oprawki do okularów ma identyczne, tylko że kolor inny” – mówi NW wciąż
urzędniczka Urzędu Marszałkowskiego. Sformułowanie „klony” też nie jest przypadkowe, gdyż niemal wszystkie najbliższe
współpracowniczki marszałek Polak ścięły się na jej podobieństwo i nawet korzystają
z tego samego gabinetu fryzjerskiego. Czy E. Polak pyta o rady współpracowniczki
? Owszem, a nawet bardzo często. Najczęściej szefową Gabinetu Agnieszkę Siarkiewicz, ale także inne
osoby. „Po każdym występie wypytuje
wszystkich <Jak było?>, a jeśli nie osobiście, to przez Agnieszkę, ale z
nią jest jak jest. Po akcji <Odwróć tabelę -Siarkiewicz na czele> została
wezwana na dywanik i się uspokoiła” – mówi urzędniczka. Ubiera się dobrze,
ale nie jest łatwo, gdyż zdarzają się sytuacje wyjątkowe. „Jak jej na konwencie w Niemczech puściły rajtuzy, to przez dwie godziny
siedziała na miejscu i zanim jej Siarkiewicz kupiła nowe na mieście, to nie mogła nawet wstać, by napić się kawy” – mówi znów inny
urzędnik. Nie jest więc łatwo, a media wciąż podglądają…