Przejdź do głównej zawartości

Związkowy populizm nadchodzi. Pies bez zębów może tylko szczekać...

Wybrać dobry moment w polityce, to połowa sukcesu i gwarancja powodzenia przedsięwzięcia. Udało się to doskonale „Solidarności”, której władze obradują od dwóch dni w gorzowskim hotelu „Mieszko” – dokładnie tym samym, którego dyrektorem jeszcze kilka lat temu był członek Prezydium Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, a obecnie wojewoda lubuski Jerzy Ostrouch.

Piękna historia "Solidarności" zamieniana jest na drobne. Można się dziwić
Piotrowi Dudzie, który politycznie jest żółtodziobem, ale już tak doświadczony
- życiem i działaniem - lider związkowy jak Jarosław Porwich , powinien wiedzieć,
że to wszystko trąci fałszywą nutą. Ludzie chcą pracować - na umowę o zlecenie
lub dzieło - ale mieć dochody, a te dyrdymały o stałości pracy w XXI wieku, to
jakiś zły populizm, który Jarek rozumie, bo sam wiele przeżył. Po co to gadanie ?
Winę za wszystko ponosi prezydent Tadeusz Jędrzejczak, bo gdyby kurtyny wodne uruchomił wcześniej, związkowi goście mogliby się ochłodzić – a przynajmniej zmoczyć gorące od słońca, zawiści i żądzy władzy czoła. „Wchodzimy na drogę do odsunięcia tego rządu od władzy. Nie mamy z tym rządem o czym rozmawiać. Donald Tusk oszukał nas” – mówił pod hotelem „Mieszko” szef krajowej „Solidarności” Piotr Duda, który chyba nie wiedział: w jaki sposób doszło do prywatyzacji tego obiektu, jak potraktowano wówczas pracowników „Warty – Tourist”, ilu z nich zostało pozbawionych pracy i w jaki sposób przestrzegano wówczas praw pracowniczych – przy cichym przyzwoleniu regionalnych władz związku oraz w momencie, gdy szefem tego przedsiębiorstwa był eksczłonek władz krajowych NSZZ „Solidarność” Jerzy Ostrouch. Stojący obok P. Dudy, szef gorzowskiej „S” Jarosław Porwich raczej mu tego nie powiedział i dlatego lider związku mógł sobie pozwolić na konstatację, że niezbędny jest strajk generalny i odsunięcie od władzy rządu Donalda Tuska, gdyż wprowadzane przez niego przepisy z zakresu prawa pracy „robią z pracowników niewolników, ale przede wszystkim obniżają im i tak żenujące niskie dochody”. Wszystkiego słuchali gorzowscy dziennikarze, którym nikt raczej pomóc nie chce, a stała „umowa zlecenie” dla wielu z nich byłaby lepsza niż przymuszanie do wystawiania głodowych faktur w publicznej Telewizji Gorzów . Innymi słowy – sytuacja na rynku pracy jest zła, wielu dziennikarzy zna ją z osobistego doświadczenia i nie jest im na co dzień lekko, ale nie można grypy leczyć cholerą. Uelastycznienie prawa pracy, to dla pracowników szansa na utrzymanie przynajmniej tego co mają obecnie, a związkowe postulaty to recepta na bankructwa kolejnych firm. Jest szansa, że oczy na prawdę i fakty otworzy im nowy produkt amerykańskiego koncernu „Google Glass”, ale i wtedy będą milczeć jak grób o milionach złotych przekazanych związkowi na „szkolenia pracowników restrukturyzowanych firm” – w tym prawie 2 milionach w Gorzowie – które efektu nie przyniosły żadnego, ale za to wykarmiły całkiem sporą gromadkę dzisiejszych działaczy związkowych i nie tylko. „Z premierem Tuskiem rozmawiać już nie będziemy” – oświadczył w Gorzowie P. Duda. Nie ma się czemu dziwić, pieniędzy na szkolenia też już nie ma, a w takim razie czas szukać innych sojuszników - mniej rozsądnych, lecz bardziej hojnych. Jesień będzie gorąca, ale widmo gospodarczego populizmu i politycznej hipokryzji dobre jest na krótka metę. Do wyborów dwa lata – a zwierze bez zębów może tylko szczekać… 

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...